Edukacja

Baśń o szkole

Anna Grzyamała
Baśń o szkole

W Krainie pomiędzy Miastami i Wioskami rosły niezliczone ilości pięknych polan, porośniętych bujną trawą bądź kwiatami czy krzewami owocowymi. Ich niezwykła uroda i spokój panujący w powietrzu stojącym nad nimi sprzyjały zadumie, a natura porastająca je prowokowała do przeróżnych pytań na temat jej pochodzenia i działania. Nic więc dziwnego, że Mieszkańcy wybrali polany jako miejsce regularnych spotkań, podczas których rozmawiali na wszelkie tematy, które zaprzątały im głowy i nie pozwalały spać w nocy.

Mieszkańcy
Wiosek i Miast codziennie spotykali się na polanie będącej najbliżej ich miejsca zamieszkania i dyskutowali. Nikt nie uważał, że wie więcej, niż pozostali, dlatego każdy zadawał nawet najgłupsze z pozoru pytania o istotę rzeczywistości otaczającej ich i każdy mógł bez skrępowania opowiedzieć innym swoją wizję czy opinię na temat poruszonego zagadnienia.

Na spotkania przychodzili Mieszkańcy w przeróżnym wieku, od niemowląt po
starców, i każdy z nich miał takie samo prawo głosu i z taką samą uważnością wysłuchiwany był przez resztę. Gdy któryś z nich bardziej znał się na jakimś temacie, niż pozostali, cieszyli się bardzo i pozwalali mu mówić dłużej, a później on z ciekawością wysłuchiwał innego Mieszkańca, opowiadającego o innym, bliższym mu zjawisku. Spotkania te polegały także na prezentacji praktycznych umiejętności i wymienianiu się nimi. Dzięki tej formule każdy z Mieszkańców codziennie uczył się czegoś nowego i zadawał sobie oraz swojemu otoczeniu coraz więcej coraz mądrzejszych pytań. Mieszkańcy niezwykle chętnie też zapraszali na spotkania przedstawicieli przeróżnych gatunków i z szacunkiem wysłuchiwali ich doświadczeń i dzielili się z nimi swoją wiedzą. Na spotkania głównie przychodziły dzieci, gdyż rodzice zajęci byli na przykład pracą w polu, ale opowiadały potem rodzicom wszystko, a rodzice, gdy pojawiły im się w głowach pytania, przychodzili potem na któreś ze spotkań, kiedy mieli wolny dzień i z takim samym zaangażowaniem uczestniczyli w rozmowach.

Pewnego dnia, gdy Mieszkańcy wstali, dziwny widok ujrzeli za oknami. Zdawało się, że wszystko jest na opak. Deszcz padał do góry, motyle latały do tyłu, a Słońca widać było na niebie dwie sztuki. Mieszkańcy czuli, że dzień ten musi oznaczać jakąś zmianę w ich życiach i obawiali się bardzo o przyszłość Krainy. Obawy ich były słuszne. Wszystko miało ulec zmianie, a życie Mieszkańców miało zostać wywrócone o 180 stopni. Tego dnia pewien Mężczyzna wraz z Kolegami udali się na spacer po lesie. Jednak zamiast, jak to mieli w zwyczaju opowiadać sobie o tym, co widzą i zadawać sobie pytania o to, jak działa las, szli w milczeniu. Mężczyzna w pewnym momencie, gdy zatrzymali się, wskazał na drzewo rosnące po prawej stronie : “Widzicie to drzewo? To moje.” – oświadczył i ustawił wokół drzewa patyki, aby pozostali nie mogli się do niego zbliżyć. Pierwszy Kolega nie chcąc być gorszym wskazał na polanę rosnącą nieopodal : “A to jest moja polana.”. Drugi za to oznajmił : “A znacie te świecące punkciki na niebie co widać je nocą? To moje, ja je tam postawiłem.”. Stopniowo Koledzy zaczęli nazywać swoimi coraz większe części lasu, a później całej Krainy. Zaczęli też nadawać tym częściom nazwy, aby posiadać je jeszcze bardziej. Zmieniło się podejście do natury w Krainie. Mieszkańcy przestali traktować ją jako równą im część rzeczywistości i zaczęli ją ogradzać i wykorzystywać. Przestali zapraszać różne gatunki flory i fauny na spotkania na polanach, a zamiast tego zaczęli wypowiadać się o nich bez pytania, zamykać je w pudełkach, a nawet rozcinać na części, żeby zobaczyć, co mają w środku.

Nastąpiła era zawłaszczania natury przez Mieszkańców, którzy z każdym
kolejnym odkryciem tego, co jeszcze można jej zabrać, robili się coraz bardziej chciwi i wymagający. Działania ich sprawiły, że natura zaczęła się psuć i powoli przestawała działać tak, jak przedtem. Na przykład zwierzęta, których nie udało im się zamknąć w klatkach czy pudełkach, zrobiły się niezwykle agresywne i musieli się przed nimi bronić, przez co zabudowywali się coraz bardziej. Nie spędzali już tak wiele czasu na łonie natury, gdyż przestała być im przychylna. Psucie się natury powodowało także czasem niespotykane dotąd wcześniej zjawiska pogodowe, takie jak opady nowych, nieznanych Mieszkańcom deszczy.

Pewnego dnia spadł właśnie taki deszcz, który miał zmienić wszystko. Zastał on
Mieszkańców pewnej Wioski na spotkaniu na polanie, gdy drzemali podczas przerwy w nauce. Był to deszcz Policjantów, w każdej kropli spadającej na Krainę był malutki Policjant. Gdy taka kropla wpadła w uchylone we śnie usta Mieszkańca, mały Policjant zaczynał zamieszkiwać jego wnętrze. Tacy zamieszkani przez Policję Mieszkańcy zmieniali się nie do poznania. Zaczynali oni myśleć w sposób hierarchiczny i wywyższać się ponad innych, wypowiadać się w sposób nieznoszący sprzeciwu i rozkazywać innym Mieszkańcom, wprowadzając całe mnóstwo zasad i restrykcji, które nigdy wcześniej w Krainie się nie pojawiły. Następnego dnia ulewa wcale nie zelżała, jednak jej krople uległy zmianie. Teraz był to deszcz kapitalistyczny. Każdy, kogo uderzyła, lub do wnętrza kogo dostała się kropla, zamieniał się w człowieka, któremu zależy jedynie na zysku i pomnażaniu kapitału i który opiera swoją strategię życiową na rywalizacji i wykorzystywaniu innych do swoich celów. Trzeciego dnia natomiast wraz z wodą z nieba spadła Narodowa Duma, która sprawiła, że Kraina podzieliła się na różne części, których Mieszkańcy uważali część swoją za lepszą od pozostałych, a Mieszkańców innych części za znacznie mniej wartościowych od siebie.

Zaczęli nienawidzić się nawzajem i prowadzić wojny między częściami. Niektórym Mieszkańcom udało się uniknąć kropli, ale większość z nich padła ofiarą każdego rodzaju deszczu z ogromnej ulewy. Jedynie dzieci okazały się być odporne na działanie złowieszczych kropli i z przerażeniem patrzyły na zmieniającą się na ich oczach Krainę. Zmienieni przez ulewę dorośli zdystansowali się do dzieci, zaczęli patrzeć na nie z góry, przestali je rozumieć i zaczęły im one przeszkadzać. Gdy spostrzegli, że dzieci zachowują się tak jak przedtem, to znaczy wciąż chodzą po lesie, rozglądają się z ciekawością i zadają sobie pytania, zamiast słuchać grzecznie i w ciszy ich nowych rozkazów i nakazów, zdenerwowali się okropnie i postanowili coś z tym zrobić. Stworzyli “Szkołę”, miejsce, w którym trzymali dzieci, aby nie przeszkadzały im w interesach, wojnach i pilnowaniu porządku. Ich celem było też przekonanie dzieci do swojej zatrutej przez deszcze wizji rzeczywistości, więc powołali system oparty na hierarchii, w którym liczba lat, które posiadał Mieszkaniec miała znaczenie, i im była niższa, tym mniej Mieszkaniec mógł się odzywać i mniejsze miał dla reszty znaczenie. Ci najmłodsi musieli słuchać wizji dorosłych, bezkrytycznie ją przyjmować, będąc karanym za “niestosowne” pytania i uczyć się na pamięć powtarzanych przez dorosłych wywodów o tym, jak zamieszkiwana przez nich część Krainy jest najważniejsza i najlepsza i jak trzeba gardzić Mieszkańcami innych części. Ci, którzy mieli najwięcej pieniędzy i pozakładali firmy, finansowali działanie “Szkoły”, w zamian za lekcje sponsorowane. Oznaczało to, że dzieci musiały uczyć się na pamięć skomplikowanych składów produktów produkowanych przez daną firmę czy metodologii ich strategii marketingowych po to, aby jak dorosną, móc w niej pracować. Dzieciom powtarzane było, że poza ich częścią Krainy nic nie istnieje, a jeśli istnieje, to trzeba się tego bać, nienawidzić tego albo po prostu z tego kpić. Za pomocą instytucji “Szkoły” udało się Mieszkańcom ujednolicić społeczeństwo Krainy, stłumić indywidualność i przekonać wszystkich, dorosłych i dzieci posłanych do instytucji do jednej wizji rzeczywistości.

Powstało
społeczeństwo tak nudne, tak zamknięte i nienawidzące siebie nawzajem, że chmury w Krainie, Słońce i Księżyc nie były w stanie patrzeć na Mieszkańców. Niebo otworzyło się i runęła kolejna ulewa. Ulewa zmyła czar z połowy dorosłych Mieszkańców i sytuacja poprawiła się, jednak Kraina nie wyglądała już tak, jak przedtem. Mieszkańcy, z których czar został zdjęty poczynili pewne zmiany w “Szkole”, jednak musieli liczyć się z władzą najbogatszych i tych, w których malutcy Policjanci rozrośli się do olbrzymich rozmiarów. Spotkania na polanach pozostały jedynie pięknymi wspomnieniami, które wraz z płynącym czasem i rosnącym wiekiem Mieszkańców rozmywały się coraz bardziej.